Reanimacja Atomistyki

Po „Falstarcie Atomistyki” rozpoczął się brzemienny w skutki okres, w którym „Najwyższe Czynniki” okazywały zainteresowanie „nową dziedziną nauki, techniki i technologii”. 4 czerwca 1955 roku mocą uchwały Prezydium Rady Ministrów PRL został powołany do życia Instytut Badań Jądrowych, podporządkowany Polskiej Akademii Nauk. Organizatorem i pierwszym dyrektorem Instytutu był Wspaniały Człowiek prof. dr Andrzej Sołtan! Nasz Zakład Fizyki Elementarnych Cząstek został automatycznie włączony do nowo powołanego Instytutu, a pracownia weszła w skład Zakładu III. Rok później Instytut stał się instytutem resortowym, podległym powołanemu specjalnie Pełnomocnikowi Rządu do Spraw Pokojowego Wykorzystania Energii Jądrowej w osobie Wilhelma Billiga (który bezpośrednio po wojnie organizował w Polsce radiofonię).

W 1956 roku Związek Radziecki zaproponował Polsce sprzedaż doświadczalnego reaktora jądrowego, a także pomoc w szkoleniu niezbędnych kadr. Z początkiem października zostałem wysłany na 3 miesiące do Fizyko-Technicznego Instytutu w Leningradzie, gdzie uczestniczyłem w pracach zespołu opracowującego elektroniczną aparaturę dla potrzeb eksperymentów fizycznych. (Specjalizowałem się w analizatorach amplitudy.) Co dziennie rozmawiałem telefonicznie z żoną w Warszawie i byłem zdziwiony, że ona mnie uspokajała mówiąc „że nic się nie dzieje”. A to były „Wydarzenia Październikowe” z Władysławem Gomułką na czele, o czym radzieckie radio milczało. O tym co się dzieje w Kraju dowiedziałem się dopiero od Profesora Henryka Niewodniczańskiego, który w połowie października przyjechał w delegację do Leningradu i przywiózł ze sobą kilka polskich gazet, opisujących szczegóły „przewrotu”. Pod pretekstem zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia w połowie grudnia przyśpieszyłem swój powrót do domu.

Warto przypomnieć, że już połowie 1958 roku na Świerku został uruchomiony reaktor „EWA” (Eksperymentalny-Wodny-Atomowy), a zajmował się nim mgr inż. Jerzy Aleksandrowicz. Podziwiałem Go widząc, jak w niezwykle odpowiedzialny sposób kierował instalowaniem, a następnie doskonaleniem EWY i zwiększaniem mocy reaktora z pierwotnych 2 MW do 10 MW, co było ogromnym sukcesem. Z kolei w Instytucie Fizyki Jądrowej w Bronowicach pod Krakowem został uruchomiony duży cyklotron o energii 30 MeV. Atomistyka ruszała więc „pełną parą”.

Praca w Zakładzie Elektroniki (Z- III) przy opracowywaniu analizatorów amplitudy, elektrometrów z kondensatorem dynamicznym, układów detektorowych małych aktywności z osłoną antykoincydencyjną, czy synchroskopów dawała mi dużo satysfakcji. W połowie 1961 roku Leszek Gąsiorowski ściągnął mnie do nowo utworzonego Zakładu Jądrowej Elektroniki Przemysłowej (Z-XV), gdzie zajmowaliśmy się jądrową aparaturą kontrolno-pomiarową dla potrzeb przemysłu. Silnym przeżyciem dla mnie było instalowanie przekaźnika radioizotopowego na baterii koksowniczej w jednym z zakładów na Śląsku. Po raz pierwszy zobaczyłem w jak ciężkich warunkach muszą pracować operatorzy takich urządzeń. Uważam, że wszyscy kandydaci na inżynierów powinni obowiązkowo przechodzić taką praktykę.

W następnym roku z inżynierem Waldemarem Antoniakiem zabraliśmy się za budowę impulsowego spektrometru magnetycznego rezonansu jądrowego. Urządzenie miało być przeznaczone do szybkiego, nie niszczącego pomiaru wilgotności węgla. Udało nam się zbudować bardzo kompaktowe urządzenie, pozwalające na badanie próbek o stosunkowo dużej objętości (parę cm3). Wykryliśmy, że zmniejszaniu się wilgotności węgla towarzyszy skracanie czasu relaksacji T2. Ograniczało to możliwość wykorzystania MRJ do pomiaru wilgotności węgla w warunkach przemysłowych. Bardzo ciekawe były wyniki badania zawartości oleju parafinowego w próbkach zestalonej parafiny. Robiliśmy to na prośbę doc. Czesława Kajdasa, który dostarczył nam zestaw wyglądających podobnie probówek z jakimiś umownymi oznaczeniami. W toku naszych pomiarów byliśmy w stanie uszeregować te próbki pod względem wielkości sygnału „echa spinowego”. Doc. Kajdas był zachwycony wynikami, ponieważ korespondowały one bardzo dobrze z zawartością ciekłego oleju parafinowego w parafinie stałej. Wykonywanie tego rodzaju pomiaru klasycznymi metodami petrochemicznymi trwa kilka godzin! Rysowała się zatem perspektywa zbudowania specjalistycznego spektrometru MRJ do takich celów dla jednego z zakładów przemysłu petrochemicznego. Muszę dodać, że nasz impulsowy spektrometr MRJ był 1967 roku wystawiany na Wystawie Osiągnięć Polskiej Myśli Naukowo-Badawczej i został wyróżniony przez Przewodniczącego Komitetu Nauki i Techniki nagrodą II-go Stopnia.

Wyniki naszych prac w dziedzinie „echa spinowego MRJ” były na tyle istotne, że razem z Waldkiem zaczęliśmy myśleć o doktoracie. Ponieważ kierownictwo Z-XV nie wyraziło na to zgody, to udaliśmy się do prof. Wilhelma Rotkiewicza na Politechnice Warszawskiej z pytaniem, czy byłoby możliwe otwarcie przewodu doktorskiego w Jego Katedrze. „Zielone światełko” zapaliło się po zreferowaniu toku i wyników naszych prac nad MRJ. Egzaminy z filozofii i języka były zwykła formalnością. Zabrałem się zatem za pisanie brudnopisu pracy. (Leży gdzieś w domu w starych szpargałach.) Ale niespodziewanie spotkała mnie przykrość, ponieważ w połowie 1971 roku (mimo otwartego przewodu) zostałem pilnie „zesłany” na 4 lata do Zjednoczonego Instytutu Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwą, aby tam pod okiem doktora Igora Kołpakowa opracowywać modułową elektroniczną aparaturę kontrolno-pomiarową w pojawiającym się właśnie międzynarodowym standardzie CAMAC (Computer Aided Measurement And Control). Wyniki pracy były tak interesujące, że dr Kołpakow zaproponował mi napisanie pracy doktorskiej na ten temat. I znów bez ociągania się zdałem egzamin z filozofii i języka angielskiego oraz przystąpiłem do kompletowania materiałów. Przewidując, że napisanie pracy zajmie mi sporo czasu zastanawiałem się, czy nie wystąpić z prośbą o przedłużenie pobytu w Dubnej. Dlatego pewnym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość z Zakładu XV, że przedłużenie pobytu nie wchodzi w grę i że pilnie oczekują na mój powrót do kraju!

Kiedy po powrocie we wrześniu 1975 r. zgłosiłem się do Zakładu doc. Trechciński powiedział mi, że nie ma dla mnie biurka, gdzie mógłby mnie posadzić i zaproponował abym chodził do instytutowej biblioteki. Gdy o mojej sytuacji dowiedział się inż. Zdzisław Kowalski (który był dyrektorem Departamentu Zastosowań Techniki Jądrowej w Urzędzie Energii Atomowej) natychmiast zaproponował: „choć do mnie, ja mam dla ciebie biurko w Pałacu!” (Urząd Energii Atomowej miał siedzibę na 18-tym piętrze Pałacu Kultury i Nauki.) I w ten sposób z dnia na dzień z „pracownika naukowego” stałem się „biurokratą”! Było formalne „przeniesienie” etc, itd. Musiałem tylko opanować arkana nowej specjalności, w której nie miałem zbyt wiele doświadczenia. Moja praca koncentrowała się na ogólnokrajowym programie naukowo-badawczym 04.3, programem rządowym „Walki z rakiem” PR-6, a także obejmowała współpracę naukowo-techniczną w ramach Komisji RWPG i CERN. W tym ogromie papierkowej roboty starałem się przestrzegać wymyślonej przez siebie zasady, że „nad petentami nie można znęcać się bardziej, aniżeli wymagają tego przepisy”. Takie hasło powiesiłem w swoim gabinecie nad biurkiem. Muszę przyznać, że pewną atrakcję stanowiły dość częste wyjazdy zagraniczne na posiedzenia organów komisji i konferencje, co pozwoliło mi „zaliczyć” wiele ciekawych miejsc w Europie. Fantastyczna była delegacja służbowa do Włoch na zaproszenie ich urzędu odpowiedzialnego za energię jądrową.

Mała dygresja: mój nowy szef po zapoznaniu się ze stanem moich przygotowań do pracy doktorskiej postanowił (za wiedzą i zgodą Prezesa UEA J. Felickiego) oddelegować mnie do ZIBJ na 3 miesiące, abym mógł zakończyć i obronić doktorat. Uważał, że w Departamencie przydatny mu będzie specjalista z tytułem „dr”. I tak 27 grudnia 1976 roku uzyskałem w ZIBJ dyplom „kandydata nauk technicznych” (będący odpowiednikiem naszego „doktora”.)

Nagle pierwszego kwietnia („prima aprilis”!) 1976 roku pracownicy UEA w Pałacu zaczęli mówić o likwidacji urzędu, ale nikt nie chciał w to uwierzyć do momentu, kiedy na korytarzach pojawili się żołnierze z pustymi pudłami, do których zaczęli wrzucać stosy akt wyjmowanych z naszych biurowych szaf. Przy okazji ze stosów makulatury na korytarzach udało mi się uratować kilka bezcennych dokumentów. Okazało się, że Urząd Energii Atomowej został wcielony do nowo tworzonego Ministerstwa Energetyki i Energii Atomowej ulokowanego na ul. Mysiej.

Nasz departament z ex UEA został przeniesiony w całości tworząc Departament Energii Atomowej, zaś szefem nowo powstałego resortu został inż. Andrzej Szozda. Muszę podkreślić, że cieszyliśmy się jego szczerą sympatią i chętnie korzystaliśmy z udzielanych nam rad czy wskazówek. Na sprawy energetyki patrzył kompleksowo, promował tak modne dziś „odnawialne źródła energii”, a elektrownię atomową widział jako ważny element systemu energetycznego kraju, nie konkurujący z „tradycyjnym węglem”. Zachęcał także do upowszechniania metod techniki jądrowej w różnych gałęziach krajowego przemysłu. Nalegał na opracowanie urządzeń do pomiaru charakterystyk węgla, zwłaszcza popiołowości. Mówił, że ma zakaz interesowania się tym i że powinien wierzyć danym podawanym przez kopalnie, ale musi wiedzieć, co ładuje do energetycznych palenisk. Faktem było, że górnictwo „przy wyrabianiu normy” potrafiło dostarczać do elektrowni węgiel o popiołowości powyżej 40%! (Czyli była to mieszanina węgla ze skałą płonną lub kamieniami.) W maju 1976 r. został opracowany i opublikowany „Program przedsięwzięć Resortu Energetyki i Energii Atomowej na lata 1976 – 1980”. W dokumencie tym przewidywano termin przekazania do eksploatacji w elektrowni Żarnowiec pierwszego bloku o mocy 440 MW.

Mogłoby się wydawać, że sytuacja w „Atomistyce” stabilizuje się, a plany wdrażania energetyki jądrowej w Polsce stają się bardziej realne. 18 lutego 1980 r. nastąpiła jednak nieoczekiwana zmiana rządu, w wyniku której na miejsce premiera Jaroszewicza został mianowany Edward Babiuch. Nowy premier natychmiast dokonał zmian w „swoim” rządzie, a w szczególności usunął Andrzeja Szozdę, zaś Ministrem Energetyki i Energii Atomowej mianował Zbigniewa Bartosiewicza. (Jego zastępcą został mgr. inż. Andrzej Wyrzykowski.) No i zaczęło się.

Od połowy roku 1980 naukowcy IBJ (a także innych instytutów) zaczęli przejawiać wzmożoną aktywność, której pierwszym elementem było przedstawienie stanowiska w sprawie organizacji atomistyki w Polsce. Dokument podpisali: prof. dr Jerzy Minczewski jako dyrektor oraz prof. hab. Jan Rychlewski jako Przewodniczący Rady Naukowej Instytutu. Na początku grudnia 1980 r. opracowane zostały kolejne dokumenty: „Stanowisko środowiska atomistów polskich w sprawie dalszego rozwoju i organizacji atomistyki w Polsce” oraz „Propozycja środowiska atomistów w sprawie dalszego rozwoju i organizacji atomistyki w Polsce” podpisane przez prof. J. Minczewskiego w imieniu IBJ, IFJ, ZZUJ-POLON oraz CLOR. Postulowano powołanie Komitetu do spraw Wykorzystania Energii Atomowej. Wymienione dokumenty zostały przedłożone mgr inż. Andrzejowi Wyrzykowskiemu, wiceministrowi EiEA odpowiedzialnemu za te sprawy. W efekcie propozycje środowiska atomistów zostały przekazane do prof. Baki, który kierował pracami rządowej Komisji d/s Reformy Gospodarczej.

Ostry kryzys zaistniał, gdy 3 kwietnia 1981 r. Min. Bartosiewicz wydał zarządzenie Nr 5/org polecające włączenie departamentu Energii Atomowej do departamentu Nauki i Techniki, którym kierował inż. Bijak. W dniu 13.04.1981 r. 11 pracowników likwidowanego departamentu EA złożyło Ministrowi Bartosiewiczowi pismo apelujące o zrewidowanie decyzji w sprawie likwidacji departamentu EA, w szczególności w świetle dokumentów złożonych do Komisji d/s Reformy Gospodarczej. Kopie pism zostały przekazane v-min Wyrzykowskiemu i I-sekretarzowi KZ PZPR przy MEiEA. Uznałem, że o całej sprawie muszę poinformować prof. Jerzego Bukowskiego, jako posła na Sejm, zajmującego się tymi problemami. Na podstawie dostarczonych dokumentów Prof. Bukowski podczas obrad Sejmu PRL w dniu 6 maja 1981 r. złożył interpelację pod adresem min. Bartosiewicza, nawiązującą do dokonanych zmian organizacyjnych w MEiEA i wynikających z tego faktu konsekwencji, a także wyraził zaniepokojenie brakiem działalności Państwowej Rady d/s WEJ (której kadencja wygasła, a nowa mimo starań środowiska nie została powołana).

Prof. Bukowski uznał odpowiedź min. Bartosiewicza na swoją interpelację za niezadowalającą i wystąpił do Sejmowej Komisji Nauki i Postępu Technicznego z wnioskiem o przeanalizowanie całości spraw i przedstawienie opinii i ewentualne skierowanie dezyderatu do Prezesa Rady Ministrów. W następstwie Min. EiEA decyzją Nr 11/81 powołał w dniu 13.05.1981 Zespół do przygotowania wniosków organizacyjnych dotyczących działalności naukowej i produkcyjnej atomistyki. Przewodnictwo Zespołu powierzono prof. J.Minczewskiemu, a na sekretarza Zespołu został wyznaczony v-dyr dep. EA (czyli J. Chmielewski). Następnego dnia pod egidą Komitetu Warszawskiego PZPR odbyło się tzw. „Forum porozumiewawcze Atomistyki”, zaś dwa dni później (16.05.1981) sprawy rozpatrywała Komisja Sejmowa NiPT, decydując się na wizytację IBJ w Świerku, co nastąpiło 23 maja. W międzyczasie min. Bartosiewicz wstrzymał reorganizację Departamentu Energii Atomowej do 30 czerwca, co trochę nas uspokoiło. Ale atmosfera nadal była bardzo napięta.

W dniu 23.06.1981 Sejmowa Komisja Nauki i Postępu Technicznego po zapoznaniu się z analizą stanu i wnioskami dotyczącymi organizacji i systemu funkcjonowania atomistyki (opracowaną przez Zespół powołany decyzją Nr 11/81 MEiEA z 13.05.1982), skierowała do Prezesa Rady Ministrów Opinię Nr 4, zawierającą postulat wydzielenia organu administracji państwowej do spraw „atomistyki”, podległego wiceprezesowi Rady Ministrów.

Przełomowym momentem była decyzja Sejmu z dnia 3 lipca 1981 r., kiedy to podczas uchwalania Ustawy o utworzeniu urzędu Ministra Górnictwa i Energetyki na wniosek prof. Bukowskiego w tekście tej Ustawy została dokonana bardzo ważna dla nas korekta:

Art. 6

  1. Znosi się urzędy Ministra Górnictwa oraz Ministra Energetyki i Energii Atomowej.
  2. Sprawy należące do zakresu działania – Ministra Górnictwa oraz Ministra Energetyki i Energii Atomowej z wyłączeniem spraw energii atomowej przechodzą do zakresu działania Ministra Górnictwa i Energetyki.

I takim sposobem „Atomistyka” zawisła w próżni, ponieważ zniknął państwowy organ od tych spraw! Na placu boju pozostał jednak zespół „biurokratów”, starających się nadal godnie reprezentować interesy energii atomowej i walczyć o jej przyszłość. Wysyłałem wiele oficjalnych pism i dokumentów, które podpisywałem: „wicedyrektor byłego Departamentu Atomistyki w byłym Ministerstwie Energetyki i Energii Atomowej”. Pisma te były przyjmowane jak najbardziej poważnie, nawet w Ministerstwie Finansów, gdzie osobiście składałem projekt przewidywanego na rok 1982 budżetu nieistniejącego jeszcze urzędu. Musieliśmy taki projekt przygotować, ponieważ organ państwowy odpowiadający za atomistykę musiał płacić składki w szczególności wynikające z członkostwa Polski w MAEA i ZIBJ, a także zapewnić środki na egzystencję naszych Instytutów (nie mówiąc już o emeryturach i rentach byłych pracowników kopalni uranu w Kowarach).

31 lipca 1981 r. prof. Minczewski złożył na ręce prof. Rybickiego (Podsekretarza Stanu w URM) wstępny projekt ustawy dotyczącej postulowanego urzędu d/s atomistyki. Dwa tygodnie później prof. Minczewski polecił mi udać się do URM, gdzie pod kierunkiem dr Janusza Gede (asystenta wicepremiera Jedynaka) przygotowałem komplet dokumentów, zawierający projekty: Ustawy o utworzeniu Państwowego Komitetu Atomistyki (to była jedna z sugerowanych nazw), a także Rozporządzenia Prezesa RM w sprawie zakresu działania tego urzędu i jego statutu. Nb. nasza praca trwała od godziny 11-tej do 23-ej, ale komplet projektów dokumentów był gotów.

Cała nasza społeczno-zawodowa grupa atomistów z b. MEiEA, zaniepokojona, że nic się nie dzieje, zwróciła się 7 września 1981 r. do Podsekretarza Stanu w URM, prof. Z. Rybickiego oraz do gen. dyw. Czesława Piotrowskiego – jako Ministra Górnictwa i Energetyki (w gmachu którego mogliśmy egzystować) z pisemną prośbą o pomoc w uregulowaniu najpilniejszych, bieżących spraw organizacyjnych atomistyki, postulując w szczególności powołanie komisji, która przygotowałaby wyodrębnienie z majątku, budżetu i dokumentacji MGiE odpowiednich składników niezbędnych dla funkcjonowania naszych jednostek i komórek organizacyjnych.

Uznałem za stosowne, że o istniejącej, nienaturalnej i niepokojącej sytuacji powinienem poinformować tak życzliwego naszym sprawom profesora Jerzego Bukowskiego. Dzięki jego interwencji w dniu 21 października 1981 r. gen. Jaruzelski jako Prezes Rady Ministrów zarządzeniem Nr 45 powołał prof. J. Minczewskiego na Pełnomocnika Rządu d/s Atomistyki. Tym samym uzyskaliśmy formalne podstawy do działania. Można było zrobić firmowe pieczątki!

Na początku listopada Rada Ministrów rozpatrzyła cały kompleks spraw, zobowiązując Biuro Prawne URM do przygotowania projektu ustawy o utworzeniu organu administracji państwowej o nazwie: Państwowa Agencja Atomistyki. Projekt ten, wraz z aktami towarzyszącymi URM przekazał w dniu 25.11.1981 Marszałkowi Sejmu. Projekt tekstu ustawy o utworzeniu PAA został potem rozpatrzony i uzgodniony na posiedzeniach Sejmowych Komisji: Nauki i Postępu Technicznego oraz prac ustawodawczych. Bardzo ważną sprawą było to, że Wiceprezes RM pismem GJe 90-116 podporządkował Pełnomocnikowi Rządu d/s Atomistyki jednostki organizacyjne: IBJ, IFJ, CLOR, ZZUJ-POLON oraz były Ośrodek Informacji o Energii Jądrowej (dysponujący cenną biblioteką nukleoniczną). Nastąpiła też stopniowa przeprowadzka biura PRz d/s A z gmachu przy ul. Mysiej na ul. Kruczą 36.

Wszystkie opisywane wydarzenia miały miejsce w bardzo trudnym okresie. Jak wiadomo 13 grudnia 1981 roku został ogłoszony Stan Wojenny. Umilkły telefony, w biurze działały jedynie połączenia niezależną linią z Pałacem Kultury (gdzie były biura ZZUJ POLON) oraz z Instytutem w Świerku linią „awaryjną”. Symbolicznie „zezwoliliśmy” na korzystanie z połączeń tymi liniami „jedynie w sytuacjach awaryjnych”.

W związku ze Stanem Wojennym przypominam sobie następującą historię. Trzeciego dnia Stanu około godziny 11-tej do mojego biura na Mysiej przyszedł prof. Brzozowski z IBJ mówiąc:
„Internowano szereg osób z naszego Instytutu. Postanowiłem pójść do tow. Kubiaka, który w Komitecie Centralnym PZPR zajmuje się sprawami nauki, aby interweniować w sprawie zatrzymanych. Przychodzę do Pana, ponieważ nie wiem co się ze mną stanie”. Do KC było parę kroków. Po kilkunastu minutach prof. Brzozowski ponownie pojawił się w moim gabinecie mówiąc: ” Nic nie rozumiem co się dzieje. Wiele razy chodziłem do KC i zawsze musiałem pokonywać kilka barier – a to milicja przed gmachem, strażnicy przy wejściu, biuro przepustek sprawdzające, czy mogę wejść. Tym razem nic z tych rzeczy. Nie ma milicji przed gmachem i strażników wewnątrz, nieczynne biuro przepustek. Dobrze znałem drogę do gabinetu tow. Kubiaka, ale po drodze ktoś na korytarzu zapytał mnie 'a kogo Pan szuka?’. Wielokrotnie bywałem w KC, jednakże po raz pierwszy zwrócono się do mnie per 'pan’. Odpowiedziałem, że idę do gabinetu tow. Kubiaka. W gabinecie Kubiak powiedział mi tylko: 'czy nie zdaje pan sobie sprawy, że ja tu też jestem internowany i nic nie mogę zrobić. Decyzje podejmuje tylko Jaruzelski’. W ciągu krótkiej naszej rozmowny milczały wszystkie telefony na jego biurku. Rzecz wprost nie do wyobrażenia”.

„Stan Wojenny” praktycznie nie wpływał na naszą urzędową działalność. Może o tym świadczyć fakt, że w porozumieniu z Ambasadą USA mogliśmy jednego z fizyków IBJ wysłać do Ameryki na staż. Ambasada powiedziała nam, że ponieważ wyjazd był uzgodniony jeszcze przed 13 grudnia 1981, to wprowadzane sankcje tego wyjazdu nie obejmują. Innym sukcesem było załatwienie dla IFJ przewiezienia dużych elementów dla eksperymentu akceleratorowego przygotowywanego w CERN-ie. W tej sprawie udałem się wprost do Ministra Górnictwa i Energetyki gen. Piotrowskiego (który był jednocześnie Komisarzem Wojennym) z prośbą o umożliwienie transportu cennego, prestiżowego ładunku. Gen. Piotrowski wydał odpowiednie polecenia, dzięki czemu na terenie kraju transport ładunku dla CERN-u odbył się bez żadnych przeszkód, a nawet był pilotowany do granicy. Miałem ogromną satysfakcję, gdy z MSZ przekazali mi wiadomość, że dyrekcja CERN wysłała do nich w tej sprawie specjalne podziękowanie.

Przełomowym dniem dla „Atomistyki” był 27 lutego 1982 r., kiedy Sejm PRL uchwalił Ustawę o utworzeniu Państwowej Agencji Atomistyki. Pod koniec marca (22.03.1982) Pełnomocnik Rządu d/s Atomistyki przekazał prof. Z. Rybickiemu, Podsekretarzowi Stanu w URP, projekty Rozporządzenia RM w sprawie szczegółowego zakresu działania PAA oraz Uchwały RM w sprawie nadania statutu PAA z prośbą o nadanie im dalszego biegu. Dziesięć dni później pojawiło się Rozporządzenie RM, a 27 kwietnia 1982 r Rada Ministrów podjęła Uchwałę Nr 74/82 w sprawie nadania statutu PAA, ustalając strukturę organizacyjną Agencji i podległe jej jednostki.

W nowo utworzonej i będącej w fazie organizacji Agencji, kierowanej chwilowo przez prof. Minczewskiego, trwała normalna praca i prowadzone były sprawy współpracy międzynarodowej. I tak w dniach 3 – 7 maja 1982 r. na zaproszenie Andronika Melkonowicza Petrosjanca, szefa Państwowego Komitetu ZSRR d/s Wykorzystania Energii Atomowej pojechaliśmy do niego z prof. Minczewskim, aby przedstawić informację o powstaniu PAA. Podczas tej wizyty mieliśmy możność zwiedzić m. in. Instytut Kurczatowa, Instytut im. Chłopina, Instytut im. Jefremowa oraz ZIBJ. Innym bardzo interesującym był nasz wyjazd na posiedzenie MAEA organizowane przez Naukowo-badawczy Instytut Reaktorów Atomowych w Dimitrowgradzie (co dało też okazję do zwiedzenia Uljanowska). Inna impreza poprowadziła nas z kolei do Wołgogradu/Stalingradu.

Realne nadzieje na wdrożenie energetyki jądrowej w Polsce dało rozpoczęcie budowy elektrowni w Żarnowcu. Było to ogromne przedsięwzięcie traktowane kompleksowo, mające zaspokoić potrzeby energetyczne Trójmiasta z rozbudowywanym przemysłem stoczniowym. Miała to być symbioza elektrowni jądrowej z elektrownią wodną szczytowo-pompową, uruchomioną w 1983 roku w Czymanowie (jej budowę rozpoczęto w 1973 r.). W produkcję niezbędnych elementów, maszyn, urządzeń i systemów dla EJ zaangażowano w Polsce ok. 70 przedsiębiorstw. Szereg zakładów przemysłowych specjalnie rozbudowywano (m.in. Rafako, Dolmel, Fakop, Zamech). Planowano, że pierwszy blok reaktora zostanie uruchomiony w grudniu 1990 r., a drugi rok później. Z terenu budowy wysiedlono mieszkańców przesiedlając ich do specjalnie wybudowanych, nowoczesnych gospodarstw w Odargowie. Rozpoczęto także budowę niezbędnego zaplecza technicznego. Jednym z pierwszych uruchomionych obiektów technicznych była wyposażona w najnowocześniejsze przyrządy stacja meteorologiczno-radiologiczna, nosząca nazwę: „Ośrodek Pomiarów Zewnętrznych”. Maszt na terenie tej stacji miał wysokość 205 m.

Na początku czerwca 1982 r. do Sejmu został złożony projekt budżetu PAA, ale właściwa stabilizacja nastąpiła 27.06.1982, kiedy Prezes RM gen. Wojciech Jaruzelski na stanowisko Prezesa powołał doktora Mieczysława Sowińskiego (odwołując go jednocześnie ze stanowiska wicedyrektora ZIBJ, które w tym czasie pełnił). Jedną z jego decyzji była propozycja podzielenia Instytutu Badań Jądrowych na „trzy nierówne połowy”: Instytut Energii Atomowej i Instytut Problemów Jądrowych na Świerku oraz Instytut Chemii i Techniki Jądrowej na Żeraniu. (Nb. była to wymuszona przez UB reakcja na demonstrację „przeciwko stanowi wojennemu” na Świerku.) Zarządzeniem generała Wojciecha Jaruzelskiego z dnia 1 stycznia 1983 r. Instytut Badań Jądrowych został podzielony.

W końcu grudnia 1984 roku na wniosek Inwestora, to jest Północnego Okręgu Energetycznego, Elektrownia jądrowa „Żarnowiec” w budowie Prezes Sowiński wydał 11 listopada następnego roku „Zezwolenie z punktu widzenia bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej” na realizację budowy pierwszego etapu EJ Żarnowiec. Ale ja już nie miałem możliwości śledzenia postępu tych prac, ponieważ Prezes Sowiński w październiku 1985 „zesłał” mnie na 5 lat do ZIBJ w Dubnej, gdzie brałem udział w opracowywaniu nowoczesnych systemów kontrolno-pomiarowych dla potrzeb eksperymentów fizyki jądrowej w modułowych standardach VME i Fastbus. Muszę z satysfakcją dodać, że prace te w 1990 r. uzyskały Nagrodę ZIBJ II-go Stopnia.

Ostatni rok mojego pobytu w Dubnej był bardzo trudny. Składały się na to m. in. dramatyczne wydarzenia w Kraju. Arbitralna rekomendacja Tadeusza Syryjczyka, Ministra Przemysłu w „solidarnościowym” Rządzie Tadeusza Mazowieckiego narzucająca likwidację elektrowni jądrowej „Żarnowiec”, której budowa była już zaawansowana w 40%, zaowocowała formalną Uchwałą Nr 204 z dnia 17 września 1990 roku w sprawie postawienia „Elektrowni Jądrowej Żarnowiec w Budowie” w stan likwidacji; przy czym termin jej likwidacji wyznaczono na 31 grudnia 1992. (Według pierwotnych planów budowy EJ do tego czasu miało już nastąpić jej uruchomienie.)

Oznaczało to zmarnowanie ogromnych nakładów finansowych zainwestowanych w ciągu przeszło 10 lat. Po zamknięciu budowy z dnia na dzień tysiące drogich urządzeń przeznaczonych do montażu w elektrowni stały się bezużyteczne. Dwa z czterech reaktorów zezłomowano. Jeden z pozostałych reaktorów odkupiła od Polski za symboliczną kwotę elektrownia jądrowa położona w fińskiej miejscowości Loviisa. Drugi trafił do Centrum Szkoleniowego Elektrowni Jądrowej Paks na Węgrzech. Rozproszeniu uległy kadry specjalistów od przyszłościowej dziedziny nauki i techniki. Wprost symbolicznym stało się zdewastowanie i rozgrabienie przez „złomiarzy” tego, co kiedyś było prestiżową, nowoczesną stacją meteorologiczno-radiologiczną.

Podsumowanie jest smutne – próby reanimacji Polskiej Atomistyki zostały siłą przerwane.

Bezpośrednio po powrocie z Dubnej w końcu 1990 roku zgłosiłem się w Agencji, ale nowy, „Solidarnościowy” Prezes prof. Roman Żelazny zaproponował, abym przeszedł na emeryturę…

Było mi nieswojo, ponieważ wciąż czułem potrzebę zajmowania się czymś ciekawym i pożytecznym. Na szczęście prof. Adam Piątkowski z PW poprosił mnie, aby pomóc im reanimować w laboratorium duży tomograf MRJ firmy Bruker. Chętnie się tym zajmowałem „społecznie”. Dużo satysfakcji dawało uczestnictwo w organizowaniu Polskiego Towarzystwa Nukleonicznego, stawiającego za cel upowszechnianie wykorzystywania zjawisk, procesów i technik jądrowych w rozwoju przemysłu i rolnictwa, konserwacji żywności, oraz ochronie zdrowia i środowiska naturalnego.

Pora na refleksję. Niby od czasu do czasu pojawiają się głosy o potrzebie przygotowywania planów wykorzystania energii jądrowej w Polsce. Próbowałem interesować się, co konkretnie się dzieje w tej materii. To co zauważałem, to była jedynie (robiąca wrażenie obliczonej wyłącznie na zysk) żonglerka opracowywaniem co raz to nowych wielostronicowych „studiów”, „analiz” i „planów”, w cenie – jak szacuję – ok. 500 zł/str. Czyżby zaczynało się ostateczne „dożynanie” energetyki jądrowej?

Jerzy Chmielewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.