Hi – Signals (Biuletyn WKK PZK, Nr 5, maj 1967)

Trudno mi się przyznać, że byłem biernym świadkiem tej gorącej dyskusji, jaką prowadzili: znany wszystkim kolega Hamsiak z kolegą Mściwojem Szczebrzeszyńskim, aktywnym krótkofalowcem z sąsiedniego okręgu, ale nie mogę być względem Was nieszczery. Nie potrafiłbym zataić tej dyskusji, gdyż była ona wprost pasjonująca i pewien jestem, że jej przebieg Was też zainteresuje.

Z kolegą Hamsiakiem spotkaliśmy się zupełnie przypadkowo w samym centrum Warszawy w Muzeum Radiokomunikacji. Rozmawialiśmy o tym i o owym, aż tu podchodzi do pana Hamsiaka jakiś dżentelmen z wyciągniętą ręką i woła: „Kopę lat drogi kolego, kogo widzę, co słychać, jak wam leci, co nowego na pasmach?” Następnie przedstawiłem się ja, podając swój znak – a w odpowiedzi usłyszałem uwagę, żeśmy ze sobą chyba jeszcze nie pracowali, co rzeczywiście, na marginesie mówiąc, było zgodne z prawdą. Od słowa do słowa, potem do kawiarni i przegadaliśmy chyba ze dwie godziny. To znaczy oni gadali, bo ja słuchałem jak w transie. „No Panie Kolego Mściwoju, a ileż to pan ma teraz krajów? Czy zrobił pan ostatnio tego Dona, W9WNV? Niech pan sobie wyobrazi, panie Hamsiak że polowałem na niego chyba przez miesiąc, nie jadłem nie spałem, nawet pić przestałem – wie pan co to znaczy – ale postanowiłem go „zrobić”. Wołałem wyżej, wołałem niżej i nie chciał mi odpowiedzieć. I tak drogi panie, dzień za dniem, noc za nocą! Panie Kolego – to była praca! Cały świat zgłaszał mi się jeden za drugim, Wujce, PeYgreki, DeeLe, no po prostu był tłok nie przeciętny. A zna pan moja stację, przypomina pan sobie mojego bima na pięć pasm z kolosalnym zyskiem 20 dB, no i moją katarynę – to przecież nie fujarka. Odbieram go więc na 599 + 50 dB, wariakiem podniosłem napięcie na końcówce, bimem kręcę i wołam, wołam, a on proszę pana nic! Od tego kręcenia bimem przetarła mi się linka, zgięła korba, ale ja się nie złamałem. Wreszcie mi odpowiedział, a szybko nadawał, ledwo go odbierałem. Podałem mu raport, imię, QTH i poprosiłem o QSL direct. Zdziwiło mnie, że nadał: „pse rpt ur name and address”. Powtarzałem mu chyba ze cztery razy, aż mi na koniec życzył 73, 88 i 99! Czy to nie dziwak?

– Tak, zaiste – odpowiedział Hamsiak – to nie było w stylu Dona – on przecież robi po 400 QSO na godzinę i nie chce tracić czasu, ja bardzo pana kolegę przepraszam, na odbieranie Pańskiego szanownego nazwiska. A i QTH ma pan nie mniej długie. To naprawdę nie w jego stylu. Jeśli Panu się udało, to jestem ciekaw czy przyśle panu QSL direct.

– Ja polowałem na Gusa, może Pan go zrobił? Tego W4BPD, no zna go chyba pan? On kiedyś ze Syjamu pracował, a panie, hi, hi, syjamska, hi, hi księżniczka hi, hi, Coca Colę mu podawała hi, hi!! Takiemu to dobrze! A on nie tylko trzaskał QSO za QSO jak błyskawica. Wyczułem jego rytm nadawania i dokładnie 4,5 kHz niżej króciutko zawołałem: de SP5XYZ ar. Odpowiedział natychmiast. Ufb dr Hamsiak 58N ufb 73 es 88 es cul. Podałem mu raport, życzyłem powodzenie w wyprawach DX-owych i co pan kolega powie, po pięciu dniach otrzymałem ekspresem lotniczym piękną kartę w czterech kolorach, na glansowanym kartonie z życzeniami: „For my best friend OM Hamsiak de Gus Browning”. Jak pan do mnie wpadnie pokaże panu, duża rzecz! Najważniejsza rzecz, to mówię panu, wczuć się w jego rytm i wołać krótko. No i nadawać elektronem z szybkością co najmniej 20 grup. Kolego – zwrócił się do mnie pan Hamsiak – a jak tam wasze dx-y?

To pytanie otrzeźwiło mnie. Rzeczywiście, jak moje Dx-y? Zacząłem się więc wymawiać, że już muszę pędzić, że właściwie to już się spóźniłem, że bardzo przepraszam, że dziękuję za okazję miłej rozmowy i że następnym razem sam opowiem o swoich sukcesach Dx-owych, a na razie drodzy Koledzy – serdeczny uścisk dłoni:

Cheerio de SP5LP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.